Lubelska fabryka Stock Polska rezygnuje z inwestycji wartych 30 mln euro i zatrudniania nowych pracowników. Powód? Rządowy plan podniesienia akcyzy na „małpki”, czyli wódkę sprzedawaną w małych butelkach. Przedstawiciele branży spirytusowej protestują przeciwko zmianom w prawie i odbijają piłeczkę w stronę browarników.
Kilka tygodni temu rząd poinformował, że zamierza podnieść akcyzę na wódkę sprzedawaną w butelkach do 300 ml, czyli tzw. „małpkach”. Dodatkowe opłaty mogą zostać nałożone już 1 kwietnia. Wszystko po to, by Polacy zaczęli mniej pić. Ustawodawcy powołują się przy tym dane firmy badawczej Synergion z których wynika, że w całym kraju każdego dnia sprzedawanych jest nawet 3 miliony „małpek”, z czego milion – tylko do południa.
Odpowiedzią branży spirytusowej jest m.in. ruszająca właśnie akcja „Pij odpowiedzialnie”, w ramach której będzie można zobaczyć bilbordy z informacją, że w 30 ml kieliszku wódki, 100 ml kieliszku wina i 250 ml kuflu piwa znajduje się ta sama ilość czystego alkoholu – 10 g. Przedstawiciele sektora organizują też konferencje, na których przedstawiają „Prawdziwe dane na temat konsumpcji alkoholu w Polsce”. W piątek w siedzibie Stock Polska w Lublinie przekonywali, że wzrost spożycia alkoholu to efekt „bezzasadnego uprzywilejowania branży piwowarskiej”, a podniesienie akcyzy to „kolejny atak na branżę spirytusową”.
– Na podstawie fałszywych informacji wykreowanych w mediach przez branżę piwowarską, rząd podejmuje błędne decyzje dotyczące rynku alkoholi – przekonuje Witold Włodarczyk, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy. – Nierzetelny raport, który powstał na zlecenie producentów piwa wykreował w społeczeństwie fałszywe przekonanie, że to „małpki” rozpijają Polaków. Z liczb wynika jednak coś zupełnie innego: Polacy wypijają najwięcej alkoholu etylowego właśnie w piwie – twierdzi Włodarczyk.
Producenci mocniejszych trunków apelują o rezygnację z wprowadzenia opłaty za „małpki” i wycofanie się z uprzywilejowanego traktowania branży piwowarskiej m.in. przez umożliwienie jej reklamowania się.
W odpowiedzi browarnicy zarzucają konkurencji posługiwanie się zmanipulowanymi statystykami i dobieranie liczb do swojej wizji rozwoju rynku alkoholowego.
– Żonglowanie danymi sprzedażowymi, czyli porównywanie liczb bezwzględnych to manipulacja dość oczywista, bo każdy dorosły człowiek dostrzega i rozumie różnicę pomiędzy pół litra wódki, a pół litra piwa. Ale porównanie milionów z miliardami wygląda efektownie – ripostuje Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego - Browary Polskie. – Co się za tym jednak kryje? Przecież nie tylko ilość wypijanego płynu ma znaczenie, ale przede wszystkim sposób, w jaki konsumuje się piwo i wódkę. Są to zupełnie dwa różne modele konsumpcji. Według badań, wódka jest tym trunkiem, którym konsumenci najczęściej się upijają – dodaje Morzycki i tłumaczy, że podczas gdy konsumpcja piwa od ośmiu lat utrzymuje się na zbliżonym poziomie, sprzedaż wódki w ostatnich latach solidnie rośnie. Spada natomiast zainteresowanie piwami mocnymi.
Przedstawiciele branży spirytusowej przekonują natomiast, że ze względu na plany rządu mogą być zmuszeni do rezygnacji z planowanych inwestycji. – Otrzymałem już aprobatę na wydanie 25-30 mln euro na budowę bardziej wydajnej destylarni w Lublinie. Wiązałoby się to z zatrudnieniem kilkudziesięciu nowych osób – dodaje Marek Sypek, dyrektor generalny Stock Polska. – Po informacjach o podniesieniu akcyzy rada nadzorcza wstrzymała się z inwestycją, aby poczekać na rozwój sytuacji. Biznes musi się przecież zwracać.